1949 <<< Kronika XIX >>> 1957
Kronika XIX - 1956 rok
 |
A tak wspominał ten czas późniejszy instruktor XIX, dh. Leszek Watycha ( cytat z "Opowieści Chytrego Żubra" ) [...]
|

Lecz wtedy dh. Leszek jednak współuczestniczył w reaktywowaniu swojego macierzystego środowiska, czyli Huraganu [29i40 KDH]. Zaś inny późniejszy instruktor XIX, wywodzący się z rzeszowskiego środowiska harcerskiego czyli dh. Ryszard Wcisło, został wówczas drużynowym 14 KDH.
Ale w reaktywowaniu innych krakowskich środowisk harcerskich uczestniczyli wówczas też byli drużynowi i przyboczni XIX:
- dh. Antoni Gryglowski [przyboczny 1938-1939] - nawet będąc, z przyczyn zawodowych, w Sanoku wspierał reaktywowanie macierzystego środowiska - 5 KDH,
- dh. Bogusław Molenda [przyboczny 1945-1946] - został instruktorem komendy Hufca Kraków-Zwierzyniec [następnie zastępcą komendanta Hufca Kraków-Łobzów, a w 1959 roku komendantem Hufca Kraków Kleparz-Łobzów]
- dh. Wojciech Sudół/Suchodolski [drużynowy 1945-1947] - reaktywował 23 KDH przy SP-6 oraz był jej drużynowym przez kolejne 2 lata [co ciekawe też miała żółte barwy],
- dh. Kazimierz Gołdas [drużynowy 1948-1949] - podobnie jak L.Watycha uczestnik wiecu w CN UJ - objął funkcję zastępcy hufcowego Hufca Kraków-Grzegórzki, organizując go od podstaw i bez wyszkolonych instruktorów. Zorganizował Akademicką Drużynę Instruktorską im. Tadeusza Zawadzkiego ps. „Zośka” przy Wyższej Szkole Ekonomicznej i 71 KDH-y przy Technikum Górnictwa Odkrywkowego przy ulicy Rzeźniczej.
A reaktywowanie XIX ... przypadło harcerzowi z ... Zagłębia Dąbrowskiego, studentowi AGH, dh. Markowi Kudasiewiczowi.
(....) nagle któregoś ranka spostrzegam na drzwiach wejściowych uczelni ogromny, kolorowy plakat z harcerskim krzyżem i wezwaniem: „Przyjdź! Druhowie – czekamy w Sali fizyki nr 3, dnia ...”.
Doświadczenia przeżytych lat każą sceptycznie podchodzić do zaproszenia, ale serce juz bije nadzieją, czyżby, może znowu ...
Onieśmielony i przejęty staję w wyznaczonym dniu w gromadce kilku zaledwie druhów przed rosłym, przystojnym asystentem. Był to starszy asystent AGH (obecny profesor) Roman Ney (wówczas dopiero PHM?). Jeszcze chwila i słowa, na które czekało się już bez nadziei:
- Druhowie! Przywraca się zręby organizacyjne Związku Harcerstwa Polskiego ...
Mówi szybko, dużo – relacjonuje, co działo się z Organizacją Harcerską i Organizacją Harcerską Polski Ludowej w ostatnim okresie, mówi o tendencjach do przywracania wypróbowanych metod, obiecuje, kreśli plany. Reaktywowano organizację, trzeba zakładać drużyny, musimy w Krakowie energicznie podjąć...
Mieszają się myśli, uczucia, racje, ale decyzję już podjąłem i kiedy nie znany nam „Starszy druh” wzywa do przedłożenia danych, dokumentów i świadków w celu weryfikacji stopni – podsuwam moją harcerską książeczkę. Tę pierwszą, mniejszą, bez zdjęcia, bo druga zaginęła, zabrana w 1948 roku przez ZMP Gliwicach.
Nieskładnie melduję:
- Druhu, byłem zastępowym w 107 drużynie we Włochach koło Warszawy, ale przedtem, w czerwcu1945 roku wstąpiłem do 83 Zagłębiowskiej Drużyny w Dąbrowie Górniczej. Byłem na 3 obozach, brałem udział w Harcerskiej Służbie Polsce. Stopień: wywiadowca. Tak, mogę postarać się o oświadczenie instruktorów z tamtych lat. Miałem sprawności: „zabawkarza”, „zdobnika”, „kucharza”, „sapera” i „trzy pióra”, które przyznano mi na obozie koło Kościerzyny po próbach, ale dzień po ich oficjalnej likwidacji.
Przyjmujący oświadczenie notuje wszystko pilnie w dużym zeszycie. Jeszcze adres hufca, polecenie szybkiego dostarczenia pozostałych, brakujących dokumentów. Wstaje, podaje rękę i z uśmiechem mówi: „Czuwaj! Do zobaczenia”.
W domu entuzjazm, uradowani rodzice dodają otuchy. Mama ze łzami w oczach. A następne dwa tygodnie to telefony, poszukiwania świadków z Dąbrowy. Są, żyją! Nadeślą, co trzeba.
Nadchodzi moment pierwszej wizyty w hufcu. Mnóstwo nieznanych osób, kilka w kombinowanych mundurach. Zewsząd gromkie powitania: Czuwaj! Czuwaj! Przesadne może salutowanie i bicie obcasami. Gwar głosów i tłum przed tymi starszymi, weryfikującymi personalne dane zgłaszających się. Siwe głowy, uśmiechnięte twarze dodają otuchy. Ktoś wywiesza stare zdjęcia, inny pokazuje postrzępione egzemplarze harcerskich książek. Zerkam przez plecy przepychających się.
Grudzień – kolejna oficjalna odprawa. Pierwsze wieści, nieskładne informacje z obrad w Łodzi. Druh Kamiński – kto to? Druhna Zakrzewska. Jak to? Harcerka do chłopców?
Rozmowy z kolegami w grupie studenckiej. Na ulicy spotykam nagle harcerza w pełnym, kompletnym umundurowaniu z zieloną chustą. Później okazało się, że był to Wojtek Biedrzycki, który już zaczął reaktywować „Tróję” przy gimnazjum Sobieskiego.
Wśród kolegów są i harcerze sprzed lat. Mietek Solak był przybocznym w Rabce. Władek Twardowski chętnie pomoże, chociaż harcerzem był krótko. Kolega student mieszkający razem ze mną, Romek Kołsut, zastanawia się. Nie był w harcerstwie – ale może zaangażuje się do pracy.
Któregoś dnia, po przedłożeniu potrzebnych zaświadczeń, otrzymuję oficjalny dokument – karteczkę z okrągłą pieczątką z krzyżem harcerskim. Druh ściskajacy mi rękę mówi:
- Gratuluję! Będzie druh drużynowym przy Szkole Podstawowej Nr 33, taki też będzie numer drużyny. Druh porozumie się z dyrekcją szkoły, rozezna w sytuacji, porozmawia z młodzieżą w klasach.
Nim uporządkowałem myśli, stałem się drużynowym! (....)
1949 <<< Kronika XIX >>> 1957 |